Suwaczek

Twój Strażnik wagi

środa, 17 lipca 2013

Dzień 71 - Ciężka jazda na rowerze

Ostatni dzień urlopu spędziłam w naszym nowym domku. Przygotowałam się do pisania magisterki, poszłam na zakupy, pograłam w Wiedźmina I (kupiłam go w grudniu i dopiero niedawno znalazłam czas na grę - troszkę żałosne), zrobiłam pranie i zjadłam obiad. Z racji tego, że siedzieć w domu mogę, ale tylko do pewnego momentu. Postanowiłam moją drugą połówkę odebrać z pracy.

Jeżdżenie komunikacją miejską jednak nie zabiło mojej potrzeby na aktywność fizyczną, a więc wybrałam się sama na rower. Z racji tego, że mój rower trafił do Łomianek miałam ku temu dużą motywację. Od razu przypomniałam sobie o jego wadach. Od początku mam straszne problemy z siodełkiem (szczerze poważnie myślę o zakupie nowego). Zajechałam więc do serwisu i Pan mi go nieco poprawił za darmo - czym mnie zszokował, bo kiedyś zapłaciłam za to 5 zł i nie było lepiej. Na dodatek, najprawdopodobniej pękła dętka i to chyba nie jedna, a obie. Muszę je wymienić. Możecie mi uwierzyć, że strasznie ciężko się jeździ na kapciach, wróciłam cała mokra. Na plus dodam, że mam już swój koszyczek przy rowerze, więc będzie on częstym towarzyszem zakupów :).

Dziś pierwszy dzień w pracy po 2 tygodniach przerwy. Nie jest łatwo, ale bardzo miło słyszeć, że brakowało mnie chłopakom. Miło z ich strony, szczególnie, że rzadko słyszę coś miłego w pracy.

Jadłospis z pon. i wt.:

Dzień 69 
Śniadanie (8:30):
ciabatta 205 kcal
120 g twarogu chudego 118 kcal
łyżeczka miodu 39 kcal
kawa 50 kcal

Śniadanie (11:30):
ciabatta 205 kcal
120 g twarogu chudego 118 kcal
2 łyżeczki miodu 78 kcal
kawa 50 kcal
100 g winogron 69 kcal

Obiad (16:70):
ryż z warzywami 200 kcal
2 paluszki rybne 148 kcal
1/3 pomidora 9 kcal
kawa 50 kcal

Kolacja (19:00)
bułka z dynią 200 kcal
sałatka z tuńczyka 350 kcal

W sumie: 1889 kcal

Dzień 70
Śniadanie (7:00):
2 łyżki płatków owsianych 73 kcal
pół szklanki mleka 1,5% 54 kcal
łyżka płatków komosy ryżowej 52 kcal
banan 114 kcal
kawa 30 kcal

Śniadanie (10:00):
jagodzianka 300 kcal

Obiad (14:00):
mały kotlet 268 kcal
ziemniak 98 kcal
mizeria na jogurcie 70 kcal

Podwieczorek (16:00)
latte 90 kcal

Kolacja (19:00)
twaróg chudy 96 kcal
dżem truskawkowy 46 kcal
bułka żytnia 200 kcal
winogrona 69 kcal

W sumie:  1560 kcal
Trening:
Poniedziałek poza lekkim dopakowaniem się i znoszeniem kilku pudełek, a potem rozpakowywaniu - nic.
Wtorek: krótka przejażdżka na rowerze z pękniętą dętką i przeskakującym siodełkiem (ostra jazda!)

Motywacja na dziś:
Źródło: Klik!
Dziękuje za wspaniałe komentarze :)

19 komentarzy:

  1. tak, siodełko to podstawa, moje też nie jest idealne i po godzinie już zaczyna boleć mnie tyłek;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem jak ciężko jeździ się na takim rowerze, bo mój podczas ostatniej długiej jazdy też nie wyszedł bez szwanku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. koszyczek przy rowerze jest świetnym pomysłem! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. też uwielbiam koszyczki, wtedy nawet zwykły góral zaczyna mieć charakter :P

    OdpowiedzUsuń
  5. koszyczek to super pomysł :) ale może przyszedł czas na nowy rower?
    Bilanse ok :)
    (Twoje pytanie u mnie - mam 160cm wzrostu i najczęściej kupuję rozmiar S - a marzę o xs! i 36 a woałabym 34 :/ )

    OdpowiedzUsuń
  6. jesteś hardcorem ;D rower jest fajny,ale ten ból tyłka.... : D dzisiaj ja zaczynam remont, pakowanko, pakowanko i pakowanko ;O trzymam kciuki!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj te rowery, zawsze coś, w moim coś stuka przy pedale:-/ Ale mam nadzieję, że naprawa nie zajmie Ci zbyt dużo czasu i na rower będziesz wsiadała jak najczęściej:-) Ja wczoraj na przykład zamiast samochodem pojechałam na zakupy rowerem (6km w jedną stronę):-D

    OdpowiedzUsuń
  8. jechałam na kapciu i to nie raz, faktycznie nie polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. dla mnie jedynym słusznym siodełkiem jest taka wieeeelka kanapa - tyłek mam jak księżniczka na ziarnku grochu, więc potrzebuję wygodnego siedziska :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Koszyczki przy rowerach są wspaniałe! Wiedźmina bardzo lubię, aczkolwiek jeszcze nie grałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. dawno już nie jechałam na rowerze:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam rower ;) ale ostatnio coś nie mam czasu na niego ;) ładne bilanse.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj znam ten ból jeźdzenia na kapciach. JAk jeźdzę do stajni zdażyło mi się kilka razy że powietrze się spuściło i dziwiłam się co tak źle mi się jeździ i myślałam, że zamiast coraz lepiej pokonywać trasę bo jeźdzę codziennie tą samą to jest coraz gorzej, a okazało się, że miałam flaka w oponie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. tez mi sie raz zdarzylo jechac na kapciu i takze milo tego nie wspominam;p

    OdpowiedzUsuń
  15. eh, rowery. Ja bym zapewne na kapciach się nigdzie nie wybrała, ale widać Ty masz o wiele więcej samozaparcia.
    Ja w komunikacji miejskiej jestem zdezorientowana zawsze, choć rzadko zdarza mi się jeździć samej. Już wolałabym pks, ale szczęśliwie samochodu nic nie zastąpi :) Szkoda tylko, że wychodzi to tak drogo.

    OdpowiedzUsuń
  16. wczoraj jezdzilam na rowerze:) i coraz bardziej sie przekonuje, ze warto zmodyfikowac moj sprzet - opony wymienic na gorsko szosowe bo teraz ciezko po asfalcie...powodzenia w ochudzaniu:))

    OdpowiedzUsuń
  17. Brawo! Trzymam kciuki za dalsze odchudzanie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. mój rower od dwóch lat nie został naprawiony ;<

    OdpowiedzUsuń
  19. ładnie Ci idzie ta dieta :) ale życzę więcej mobilizacji i chęci do treningu :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń