Jeżdżenie komunikacją miejską jednak nie zabiło mojej potrzeby na aktywność fizyczną, a więc wybrałam się sama na rower. Z racji tego, że mój rower trafił do Łomianek miałam ku temu dużą motywację. Od razu przypomniałam sobie o jego wadach. Od początku mam straszne problemy z siodełkiem (szczerze poważnie myślę o zakupie nowego). Zajechałam więc do serwisu i Pan mi go nieco poprawił za darmo - czym mnie zszokował, bo kiedyś zapłaciłam za to 5 zł i nie było lepiej. Na dodatek, najprawdopodobniej pękła dętka i to chyba nie jedna, a obie. Muszę je wymienić. Możecie mi uwierzyć, że strasznie ciężko się jeździ na kapciach, wróciłam cała mokra. Na plus dodam, że mam już swój koszyczek przy rowerze, więc będzie on częstym towarzyszem zakupów :).
Dziś pierwszy dzień w pracy po 2 tygodniach przerwy. Nie jest łatwo, ale bardzo miło słyszeć, że brakowało mnie chłopakom. Miło z ich strony, szczególnie, że rzadko słyszę coś miłego w pracy.
Jadłospis z pon. i wt.:
Dzień 69 Śniadanie (8:30): ciabatta 205 kcal 120 g twarogu chudego 118 kcal łyżeczka miodu 39 kcal kawa 50 kcal Śniadanie (11:30): ciabatta 205 kcal 120 g twarogu chudego 118 kcal 2 łyżeczki miodu 78 kcal kawa 50 kcal 100 g winogron 69 kcal Obiad (16:70): ryż z warzywami 200 kcal 2 paluszki rybne 148 kcal 1/3 pomidora 9 kcal kawa 50 kcal Kolacja (19:00) bułka z dynią 200 kcal sałatka z tuńczyka 350 kcal W sumie: 1889 kcal | Dzień 70 Śniadanie (7:00): 2 łyżki płatków owsianych 73 kcal pół szklanki mleka 1,5% 54 kcal łyżka płatków komosy ryżowej 52 kcal banan 114 kcal kawa 30 kcal Śniadanie (10:00): jagodzianka 300 kcal Obiad (14:00): mały kotlet 268 kcal ziemniak 98 kcal mizeria na jogurcie 70 kcal Podwieczorek (16:00) latte 90 kcal Kolacja (19:00) twaróg chudy 96 kcal dżem truskawkowy 46 kcal bułka żytnia 200 kcal winogrona 69 kcal W sumie: 1560 kcal |
Poniedziałek poza lekkim dopakowaniem się i znoszeniem kilku pudełek, a potem rozpakowywaniu - nic.
Wtorek: krótka przejażdżka na rowerze z pękniętą dętką i przeskakującym siodełkiem (ostra jazda!)
Motywacja na dziś:
![]() |
Źródło: Klik! |
Dziękuje za wspaniałe komentarze :)
tak, siodełko to podstawa, moje też nie jest idealne i po godzinie już zaczyna boleć mnie tyłek;/
OdpowiedzUsuńWiem jak ciężko jeździ się na takim rowerze, bo mój podczas ostatniej długiej jazdy też nie wyszedł bez szwanku ;)
OdpowiedzUsuńkoszyczek przy rowerze jest świetnym pomysłem! :D
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam koszyczki, wtedy nawet zwykły góral zaczyna mieć charakter :P
OdpowiedzUsuńkoszyczek to super pomysł :) ale może przyszedł czas na nowy rower?
OdpowiedzUsuńBilanse ok :)
(Twoje pytanie u mnie - mam 160cm wzrostu i najczęściej kupuję rozmiar S - a marzę o xs! i 36 a woałabym 34 :/ )
jesteś hardcorem ;D rower jest fajny,ale ten ból tyłka.... : D dzisiaj ja zaczynam remont, pakowanko, pakowanko i pakowanko ;O trzymam kciuki!!
OdpowiedzUsuńOj te rowery, zawsze coś, w moim coś stuka przy pedale:-/ Ale mam nadzieję, że naprawa nie zajmie Ci zbyt dużo czasu i na rower będziesz wsiadała jak najczęściej:-) Ja wczoraj na przykład zamiast samochodem pojechałam na zakupy rowerem (6km w jedną stronę):-D
OdpowiedzUsuńjechałam na kapciu i to nie raz, faktycznie nie polecam:)
OdpowiedzUsuńdla mnie jedynym słusznym siodełkiem jest taka wieeeelka kanapa - tyłek mam jak księżniczka na ziarnku grochu, więc potrzebuję wygodnego siedziska :D
OdpowiedzUsuńKoszyczki przy rowerach są wspaniałe! Wiedźmina bardzo lubię, aczkolwiek jeszcze nie grałam :)
OdpowiedzUsuńdawno już nie jechałam na rowerze:(
OdpowiedzUsuńUwielbiam rower ;) ale ostatnio coś nie mam czasu na niego ;) ładne bilanse.
OdpowiedzUsuńOj znam ten ból jeźdzenia na kapciach. JAk jeźdzę do stajni zdażyło mi się kilka razy że powietrze się spuściło i dziwiłam się co tak źle mi się jeździ i myślałam, że zamiast coraz lepiej pokonywać trasę bo jeźdzę codziennie tą samą to jest coraz gorzej, a okazało się, że miałam flaka w oponie :)
OdpowiedzUsuńtez mi sie raz zdarzylo jechac na kapciu i takze milo tego nie wspominam;p
OdpowiedzUsuńeh, rowery. Ja bym zapewne na kapciach się nigdzie nie wybrała, ale widać Ty masz o wiele więcej samozaparcia.
OdpowiedzUsuńJa w komunikacji miejskiej jestem zdezorientowana zawsze, choć rzadko zdarza mi się jeździć samej. Już wolałabym pks, ale szczęśliwie samochodu nic nie zastąpi :) Szkoda tylko, że wychodzi to tak drogo.
wczoraj jezdzilam na rowerze:) i coraz bardziej sie przekonuje, ze warto zmodyfikowac moj sprzet - opony wymienic na gorsko szosowe bo teraz ciezko po asfalcie...powodzenia w ochudzaniu:))
OdpowiedzUsuńBrawo! Trzymam kciuki za dalsze odchudzanie:)
OdpowiedzUsuńmój rower od dwóch lat nie został naprawiony ;<
OdpowiedzUsuńładnie Ci idzie ta dieta :) ale życzę więcej mobilizacji i chęci do treningu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń