Suwaczek

Twój Strażnik wagi
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontuzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontuzja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 lutego 2014

Werdykt ortopedy

Ufff... Przygotowania, szczególnie te psychiczne do diety, trwają. Pogoda także rozpieszcza.
Za oknem jest naprawdę ładnie i z godziny na godzinę coraz jaśniej.
Planuję od poniedziałku zacząć odchudzanie. Zaczęłabym od jutra, ale moja siostra ma urodziny i planuje zrobić jej niespodziankę. Nie ma co się oszukiwać, będzie dużo smacznych rzeczy (ach te wykręty i wymówki :D) .

Wracając do tematu wpisu. Jakiś czas temu byłam na wizycie u Ortopedy.
Nawet nie wiecie co ja przeszłam, aby się do niego dostać, ale najważniejsze, że udało się wszystko załatwić w trakcie jednej wizyty!
Werdykt taki jak po USG stawu biodrowego: Konflikt panewkowo- udowy typu CAM, ale jest też dobra wiadomość MOGĘ BIEGAĆ! Mam pełne błogosławieństwo lekarza.
Jedyne czego nie mogę wykonywać to mocnych wymachów nogą, a więc z rozgrzewką i rozciąganiem muszę mocno uważać i obserwować newralgiczne miejsce. Niestety nie obejdzie się bez ingerenci chirurga i za jakieś plus minus 3 lata zoperują mi tą nogę, a wtedy to chyba zapiszę się na kurs kankana!

Ostatnio sporo też chorowałam. Przez długi czas dokuczały mi zatoki, ale już są prawie uleczone. Wczoraj zapadła decyzja, aby dzisiejszego dnia wyjść i pierwszy raz pobiegać. Udało się! Rewelacji nie ma, ale trochę truchtem, trochę marszem udało się pokonać 2,4 km.
Noga zdrowa, nic nie boli. Będzie ciężko wrócić do tego co było, ale ja się nie poddam. Pozostaje trzymać kciuki za pogodę, gdyż podczas dużych mrozów nie widzę swojego biegania.
Nie mam odpowiedniego stroju, a i ze swoją odpornością obawiam się, że może się to skończyć przeziębieniem.


Spodziewajcie się kolejnych wpisów. One już na pewno będą pojawiać się regularnie. Zmienia się też nieco wygląd mojego bloga i jeszcze nieco będzie się zmieniać. Trzymajcie za mnie kciuki i życzcie przyjemnego odchudzania ;).
Źródło: Klik!

sobota, 10 sierpnia 2013

Dzień 95 - Konflikt udowo-panewkowy

Jak wam pisałam wczoraj udałam się na badanie USG. Lekarzowi od początku nie leżała diagnoza postawiona przez ortopedę, ponieważ mój ból był w innym miejscu. Po badaniu dostałam opis i jest to konflikt udowo-panewkowy. Pan doktor powiedział, że to bardzo wczesny stan, co akurat jest dla mnie dobrą wiadomością. Niestety są dwie ścieżki leczenia:

1. Dla osób mało aktywnych leczenie farmakologiczne stanów zapalnych i nie wykonywanie czynności, które wzmagają stan zapalny.
2. Dla wszystkich innych operacja.

Przyznam szczerze nie chce operacji, ale opcja numer jeden była by dla mnie męczarnią. Ja muszę mieć wybór, nienawidzę zakazów  i nakazów. Zresztą jak tu zrezygnować z czegoś co się pokochało? Plan jest następujący: zdobyć skierowanie do ortopedy i na rentgen, zapisać się do lekarza i czekać na wizytę. Może uda mi się gdzieś dostać w miarę szybko, chociaż w kwestii NFZ-u jakoś optymizm mnie opuszcza.

Coraz bardziej to wszystko dołujące. Uch... Biednemu to zawsze wiatr w oczy!

Źródło: KLIK!

piątek, 9 sierpnia 2013

Dzień 94 - Zmiany w diecie. Badania.

Rozmyślałam nad swoją dietą i ograniczeniem mojej aktywności fizycznej. Na początek wpadłam w czarną rozpacz, bo żadnej słodyczowej pokusy nie będzie można wytłumaczyć tym, że się to spali. To samo ma się z moją ukochaną Pizzą. Potem doszłam do wniosku, że skoro mniej się ruszam to nie potrzebuje do każdego posiłku dodawać chleb, ryż, kasze czy ziemniaki. Zaczęłam też wyliczać swoje zapotrzebowanie kaloryczne. Po odjęciu kalorii tak, żeby chudnąć te 0,5 kg tygodniowo wyszło mi ok. 1300 kcal. A więc od wczoraj jem te 1300 przeważnie moje posiłki składają się z warzyw/owoców oraz białek mięso/ryby/nabiał. Wyjątkiem są śniadania gdzie dokładam węglowodany. Nie powiem chodzę troszkę głodna, ale tragedii nie ma. Może jak się żołądek przyzwyczai będzie lepiej?

Dziś idę o 17.30 na USG. Denerwuje się, ale i nie mogę się doczekać. W końcu będę miała pewność co mi jest i dowiem się o rokowania na poprawę tego stanu.

Doczekałam się też internetu w naszym domku. Co prawda jest mobilny z pewnymi ograniczeniami. Nie mniej jednak mam łączność z Wami! Mogę czytać co u Was się dzieje i komentować. Ciesze się z tego powodu strasznie.

Jadłospis z wczoraj:

Śniadanie (5:30):
kaszka manna 246 kcal
kawa 30 kcal

II Śniadanie (9:30):
jogurt grecki 203 kcal
kawa 45 kcal

Obiad (12:30)
jajko 81 kcal
68 g łososia 102 kcal
ogórek 23 kcal
250 g borówki amerykańskiej 143 kcal

Podwieczorek (16:30)
banan 114 kcal
kawa 45 kcal

Kolacja(19:30):
kalafior 44 kcal
łyżeczka masełka 72 kcal
jajko sadzone 127 kcal
ziemniak 65 kcal

W sumie: 1340 kcal


Motywacja na dziś:
Źródło: KLIK!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Dzień 76 - Nie łatwo pisze się o własnych porażkach...

Kolejny tydzień za mną. W tygodniu szło mi nieźle, ale już z weekendu jestem bardzo niezadowolona. Zabrakło mojej samokontroli. Podsumowania nie będzie, bo przez weekend kalorii nie liczyłam, a teraz nie pamiętam co dokładnie jadłam.

Powróciły moje wieczorne ataki głodu. Wcześniej w takich momentach szłam biegać i było po problemie. Niestety rower nie działa na mnie w ten sposób i muszę szukać innego sposobu. Może macie takie problemy i znacie na nie sposoby?

W tym tygodniu słodyczy absolutnie nie jem! Chodź bym wyła z potrzeby. NIE MA! Ponieważ podejrzewam, że moje wieczorne podjadanie po części pojawia się po zjedzeniu słodkiego, a jeszcze dodać do tego stres i żołądek staje się dziurą bez dna!

Z biodrem u mnie coraz lepiej.  Ostatnio nie czuje go wcale, nawet jak szybko idę. Jeszcze tydzień je podleczę i kto wie, może w niedziele wybiorę się na bieganie. Ciekawa jestem czy noga wytrzyma. Puki co dalej rower i oczekiwanie na 6 sierpnia (wizyta u ortopedy).

Jadłospisu i Treningu dziś nie dodaje, bo i nie ma się czym chwalić. W tym tygodniu udało mi się 5 razy wyjść na rower. Szkoda tylko, że tak wolno spala się na nim kalorie :(.

Motywacja na dziś
Źródło: klik!
A jak Wam minął weekend? Z dietą, a może bez?

czwartek, 18 lipca 2013

Dzień 72 - Rower i biodro

We wczorajszym wpisie dosyć mocno rozwodziłam się na temat mojego roweru. Okazuje się, że dętki są całe i zdrowe! Potrzebna im była męska ręka przy wpompowaniu powietrza. Ja chyba mam za mało siły albo jestem pierdołą. Każda z wersji jest możliwa, ale najważniejsze, że rower działa bez zarzutu. Wczoraj przetestowałam go w miejskim terenie, a niebawem przejadę się na jakieś trudniejsze tereny. Jedyne co bym chciała to amortyzacja kierownicy, ale do tego trzeba nowego roweru. Więc muszę sobie radzić bez.

Może zastanawiacie się czemu z biegania przesiadłam się na rower? Otóż niestety kontuzja biodra nie przestała mi dokuczać. Po każdym biegu bolało mnie w pachwinie i kulałam. Niestety obawiam się, że chyba moja tusza może tu być winna, bo podobne objawy mam przy dźwiganiu. Na 8 sierpnia umówiona już wizyta u ortopedy. Do tego czasu jeżdżę na rowerze, który mocno odciąża moje nogi i pozwala na pozostaniu w formie :). Dodatkowo planuje zacząć ćwiczyć, chociaż czasu ciągle brak. ZOBACZYMY, ZOBACZYMY ;).

Jadłospis z wczoraj:
Śniadanie (5:30):
kajzerka 178 kcal
ser żółty 70 kcal
2 plasterki salami 40 kcal
ketchup 14 kcal

II Śniadanie (9:30):
jogurt truskawka- poziomka 172 kcal

Lunch (12:30):
2 kromki razowego 150 kcal
domowy kebab z kurczaka 168 kcal
musztarda 27 kcal
pomidor 26 kcal
2 ogórki kiszone 12 kcal
kawa 30 kcal

Kolacja (17:50)
5 pierogów z jagodami 410 kcal
łyżka jogurtu 15 kcal
szczypta cukru 7 kcal
paluszki włoskie 34 kcal

Po rowerach (19:30)
arbuz 70 kcal
paluszki włoskie 68 kcal

W sumie: 1491 kcal

Trening z wczoraj:
Przejechałam na rowerze 8,12 km i spaliłam 319 kcal.

Motywacja na dziś:
Źródło: Klik!
Pamiętajcie, że pomimo przeciwności losu nie należy się poddawać!

środa, 26 czerwca 2013

Dzień 50 - Kontuzja stawu biodrowego?

Uch! Jestem nieco załamana... Wczoraj podczas biegu zaczęło mnie boleć w okolicach stawu biodrowego. Przy 4 km przestało i byłam zadowolona, że to jednak jakiś zakwas lub coś podobnego. Niestety jak się potem okazało po całym wysiłku zdrętwiała mi cała prawa noga. Dziś ćmi mnie lekko podczas chodzenia. Próbowałam rozciągnąć to miejsce lub też rozgrzać, ale puki co nic nie działa. Ból nie jest straszny, jednak dokucza  Jeśli przez tydzień mi nie przejdzie idę do lekarza. Na razie leki przeciwzapalne, galaretka, przerwa w bieganiu i odpoczynek. Macie jakieś inne wskazówki? Czy mogę wykonywać jakieś inne ćwiczenia nie angażujące stawu biodrowego?

Wczoraj byłam również z moim psem u weterynarza. Miała mu zdjąć kamień z zębów. Niestety bez narkozy się to nie odbędzie. Kubuś stwierdził, że będzie Panie gryzł ilekroć zbliżą się do jego zębów. Cóż chyba go rozumiem, bo do stomatologa sama nienawidzę chodzić.

Dziś miałam troszkę nerwów w pracy. Niby nic się nie dzieje, ale po głowie mi się obrywa. Po pracy byłam z Mimi zwrócić półkę do IKEII. Okazało się,  że w środku, była jakaś inna. Korzystając z okazji i samochodu udało nam się kupić zlewozmywak z szafką. Przerażenie mnie ogarnia, bo ciągle czegoś brakuje, a środków stale ubywa.

Jadłospis:
Dzień 49

Śniadanie (5:30):
2 łyżki płatków owsianych 73 kcal
pół szklanki mleka 1,5% 54 kcal
łyżka płatków komosy ryżowej 52 kcal
banan 114 kcal
łyżeczka słonecznika 28 kcal

II Śniadanie (10:00):
jogurt activia do picia 150 kcal
sok marchwiowo-selerowy 95 kcal
kawa zbożowa z mlekiem sojowym 40 kcal

Lunch (12:30):
350 g bobu 231 kcal
Activia naturalna 121 kcal
sok warzywny z imbirem 78 kcal

Przekąska (16:45):
250 g czereśni 153 kcal

Obiadokolacja (18:00):
300 g bobu 198 kcal
banan 114 kcal

W sumie: 1501 kcal
Dzień 50
Śniadanie (5:30):
muesli 224 kcal
pół szklanki mleka 1,5% 54 kcal

II Śniadanie (10:00):
jogurt activia do picia 142 kcal
sok marchwiowy 68 kcal

Lunch (12:30):
2 paluszki rybne 148 kcal
1,5 łyżki kuskus 65 kcal
3 ogórki kiszone 18 kcal
banan 114 kcal

Obiadokolacja (19:00):
lasagne ze szpinakiem (dietetyczna) 340 kcal
2 kajzerki 335 kcal
twaróg 105 kcal
1,5 łyżeczki dżemu 35 kcal
2 łyżeczki miodu 78 kcal

W sumie: 1726 kcal
(tak się kończy nie jedzenie pół dnia!)

Trening:
Wczoraj przebiegłam 6,58 km. Spaliłam 693 kcal oraz przespacerowałam  ok. 3 km, spaliłam ok. 250 kcal. Razem: 943 kcal
Dziś: Odpoczywam (to plan na najbliższe dni)

Motywacja na dziś:
Źródło: klik! oraz Tumblr!
Kolejny dowód, że można. Wystarczy chcieć :)

Ja się nie poddam, dalej walczę z wagą. Mimo, że na razie mam mniejsze pole manewrów :(.